Ciągle, zawsze, dziś i jutro.

Są różne rodzaje zmęczenia.
Mi po każdym zjeździe Studium dla Doul towarzyszy wyjątkowy rodzaj tego stanu.
Jestem jednocześnie bardzo niewyspana i naładowania pozytywną energią. Jest to uczucie niemal euforyczne, endorfiny, które buzują we mnie podczas każdej chwili poświęconej rozwojowi, pozwalają mi pracować jeszcze i jeszcze. Utrzymują się one bardzo długo, nawet powrót do domu nie jest równoznaczny z pójściem spać. Potrzebuję czasu aby emocje opadły.
Lubię się tak efektywnie męczyć! Lubię, gdy mój wysiłek i poświęcony czas pozwala mi się rozwijać, zmusza do myślenia oraz kieruje mnie do wyznaczonego celu.
Jednak w tym wypadku, cel nie jest oczywisty. Nie ma on określonej daty.
Owszem, mogę za cel obrać zakończenie Studium, z całą pewnością ukończenie go, wiedza jaką w tym czasie zdobędę sprawi, że w jakimś sensie będę miała satysfakcję. Przecież w efekcie poznam podstawy, które od zawsze chciałam zdobyć aby być doulą.
Lecz dla mnie ukończenie go nie jest celem samym w sobie, jest znaczącym ale nadal jednym z elementów całej drogi, którą wybrałam na resztę swojego życia.

Bycie doulą, to ciągle szkolenie się, rozwijanie umiejętności, zdobywanie wiedzy, bycie na bieżąco z nowymi informacjami w kwestiach okołoporodowych, praktyka, szkolenia, warsztaty, aż wreszcie ciągle doskonalenie siebie. Praca nad sobą, swoją otwartością, pokorą, szacunkiem oraz kompetencją.
Wszystko co teraz robię, to z jakimi tematami spotykam się na zajęciach i rozmowy z pozostałymi doulami, wywołują u mnie autorefleksję, zastanowienie się nad tym jak różni są ludzie, że mają swoje potrzeby, prawa, prawdy… Przekonuje się, że nie ma jednej racji dla wszystkich. Każdy ma rację, nawet jeśli różni się ona, nie raz znacząco, od moich własnych przekonań.
Tyle jest prawd ilu ludzi.
Im trudniejsze tematy podejmujemy, im więcej dzielimy się ze sobą swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, tym bardziej się o tym przekonuje.
Wspaniałe jest się uczyć jak słuchać, pochylać nad drugim człowiekiem, otwierać na jego emocje.
Widzę zalety tego ciągłego treningu nie tylko podczas zajęć związanych z moim rozwojem zawodowym. To wszystko ma swoje odzwierciedlenie w życiu na codzień, w moim otoczeniu w relacjach z ludźmi, z córką.
Ciekawe, czy Patrycja Werbińska, założycielka Studium, przewidziała coś podobnego…

Nie myślałam, że Studium i decyzja o byciu doulą będzie miała, aż taki wpływ na moje życie. Wpływ pozytywny.
Uwielbiam wykształcającą się we mnie pokorę i otwartość. A może miałam te cechy zawsze? Lecz dopiero teraz zaczęłam je odpowiednio doceniać i szlifować? Całkiem możliwe. Głównie dlatego, że robię to wszystko w absolutnej zgodzie ze sobą.
Z satysfakcją stwierdzam, że każda rozmowa, emocja, przekonania drugiego człowieka i to jak jako doula powinnam je przyjmować daje mi ogromny komfort.
Bycie doulą wymaga prawdy, szczerości, jest to powołanie pozbawione fałszu, trzeba budować zaufanie i poczucie bezpieczeństwa.
Od bardzo dawna wiedziałam, że chce wspierać przyszłe mamy w ich drodze do macierzyństwa.
Okazuje się też, że lubię tak żyć, lubię w ten sposób budować relacje.
Odpowiada mi to ogromnie, mimo, że nie zawsze jest łatwe, a może właśnie dlatego…

Jestem wykończona.
Jestem szczęśliwa.
Jestem tam gdzie powinnam być dzisiaj, a jutro jeśli tylko zechcę, mogę być w jeszcze lepszym miejscu. Chcę się rozwijać, poznawać nowe techniki, zdobywać wiedzę, czytać i poznając nowych ludzi, kształtować w sobie dobrą doule.
Zawsze, chce się rozwijać. Zawsze.
Kocham to co robię.

Natalia

Dodaj komentarz